Nadchodzi kres sprzedaży: alkohol na stacjach benzynowych. Nie tylko to ma się zmienić
Co musisz wiedzieć? W skrócie – alkohol na stacjach benzynowych – zakaz sprzedaży wejdzie w życie?
- Rząd planuje całkowity zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych od 2026, plus ograniczenia online, promocji i opakowań – po opóźnieniach z nocnym zakazem w 2025.
- Branża paliwowa protestuje przeciw dyskryminacji, ale sondaże pokazują poparcie 62% Polaków; lokalne zakazy w miastach zmniejszają interwencje policji.
- Zmiany mają obniżyć spożycie o 4-6%, ale bez edukacji i terapii ryzyko wzrostu szarej strefy – to krok ku ochronie zdrowia publicznego.
Spis treści

W październiku 2025 roku, gdy temperatury spadają, a noce wydłużają się, debata o alkoholu w Polsce nabiera tempa. Ministerstwo Zdrowia pod kierownictwem Izabeli Leszczyny przedstawiło nową wersję projektu nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Kluczowa zmiana? Całkowity zakaz sprzedaży napojów alkoholowych na stacjach benzynowych – nie tylko nocą, ale przez całą dobę.
Alkohol na stacjach benzynowych
To nie koniec rewolucji: projekt wprowadza restrykcje na sprzedaż online, zakaz promocji cenowej, nowe opakowania i obowiązek weryfikacji wieku kupujących. W tle rosnące statystyki alkoholizmu – ponad milion uzależnionych i 2 miliony pijących ryzykownie – oraz sprzeciw branży paliwowej, która widzi w tym dyskryminację. Czy te regulacje, planowane na 2026 rok, naprawdę zmniejszą spożycie alkoholu, czy tylko przesuną je do szarej strefy? W dużych miastach, jak Wrocław czy Gdańsk, lokalne zakazy nocnej sprzedaży już działają, ale eksperci ostrzegają: bez kompleksowego podejścia to walka z wiatrakami.
Historia regulacji alkoholu w Polsce to sinusoida obietnic i opóźnień. Jeszcze w 2024 roku minister Leszczyna zapowiadała nocny zakaz sprzedaży na stacjach od 22:00 do 6:00, z wejściem w życie 1 stycznia 2025. Projekt utknął jednak w konsultacjach – Ministerstwo Rozwoju i Technologii uznało go za niekonstytucyjny, a Polska Izba Paliw Płynnych (PIPP) alarmowała o dyskryminacji stacji w porównaniu z nocnymi sklepami.
W efekcie 1 stycznia 2025 nic się nie zmieniło, choć w tym czasie samorządy ruszyły z lokalnymi inicjatywami: Wrocław wprowadził nocną prohibicję od 22:00 do 6:00 w październiku 2025, Gdańsk – od września, a Kraków i Olsztyn mają swoje warianty. Te uchwały zmniejszyły interwencje policji o 10-15 procent w pierwszych miesiącach, ale sprzedaż alkoholu po prostu przeniosła się poza granice miast – na stacje przy wylotówkach.
Teraz, w październiku 2025, rząd wraca do tematu z hukiem. Nowa wersja projektu, skierowana do konsultacji publicznych 10 października, idzie dalej: całkowity zakaz na stacjach paliw, z okresem przejściowym do 5 lat dla wygasających koncesji. To odpowiedź na dane PARPA (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych): w 2024 roku spożycie czystego alkoholu na osobę dorosłą wyniosło 9,5 litra – mniej niż w 2002, ale wciąż wysoko w UE.
Alkoholizm dotyka 5,2 procent społeczeństwa, a ofiary przemocy domowej związane z piciem to 2 miliony osób. Stacje benzynowe, z ich całodobową dostępnością, stały się symbolem łatwego dostępu – sprzedaż trunków stanowi tam tylko 2,2 procent wolumenu, ale w nocy to one dominują. Projekt nie ignoruje gospodarki: zakaz obejmie też uzdrowiska i placówki medyczne, a środki z “małpkowej” opłaty trafią na walkę z przemocą domową.
Zmiany nie kończą się na stacjach. Rząd chce zaostrzyć front: zakaz promocji cenowej – koniec z “kup dwie butelki wódki, trzecia gratis” – i reklama alkoholu, nawet piwa, na wydzielonych stoiskach w sklepach. Opakowania małych butelek (do 300 ml) tylko w szkle lub metalu, bez “dziecięcych” kształtów przypominających jogurty czy tubki – po aferze z “alko-tubkami” w 2024 to priorytet. Sprzedaż online? Ograniczona do weryfikacji wieku i bez dostaw do paczkomatów.
Sprzedawcy muszą sprawdzać dowody w razie wątpliwości, a piwa bezalkoholowe (0%) nie będą traktowane jak alkohol – choć to budzi kontrowersje wśród pediatrów. Akcyza na 2026 wzrośnie o 10 procent, co podbije ceny o 5-7 groszy na piwo, ale eksperci z SGH szacują: to zmniejszy spożycie o 3-5 procent, głównie wśród uboższych. Wzrost akcyzy na alkochol od 2026 rok .

Kontrowersje i głosy z branży: Dyskryminacja czy ochrona zdrowia?
Branża paliwowa nie kryje oburzenia. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego twierdzą, że zakaz to “rażące naruszenie równości wobec prawa” – dlaczego stacje, a nie dyskonty czy kioski? Sprzedaż alkoholu na stacjach to ledwie 2,6 procent wartości rynku, ale w nocy generuje 20-30 procent zysków z convenience. “To nie ograniczy picia, tylko uderzy w małe firmy” – mówi Leszek Wiwała, prezes POPiHN. W oświadczeniu z października 2025 apelują do premiera o równe traktowanie: “Stacje to nie speluny, a sklepy 24h obok sprzedają dalej”. Koszty? Utrata koncesji to dla właściciela 50-100 tysięcy złotych rocznie, plus restrukturyzacja sklepików.
Z drugiej strony, zwolennicy – od Lewicy po KO – widzą w tym krok ku normalności. Posłanka Marta Golbik z komisji zdrowia porównuje: “Alkohol na stacji to jak batonik – zbyt łatwo dostępny”. Sondaże CBOS z września 2025: 62 procent Polaków popiera zakaz na stacjach, 55 procent – promocji. Na X (dawny Twitter) dyskusja wrze: @Kpelczynska z PL2050 chwali projekt jako “test trzeźwości umysłu” dla posłów, a @bananrysuje rysuje memy o “suchych stacjach”.
Przeciwnicy, jak @jsbrzezinski, ironizują: “Stacje z alkoholem na miejscu? To absurd”. Lokalne zakazy w miastach pokazują mieszane efekty: we Wrocławiu spadła liczba pijanych kierowców o 12 procent, ale w Sochaczewie wzrosła o 8 procent – bo klienci jadą poza miasto. Eksperci z UJ ostrzegają: bez kampanii edukacyjnych i terapii to tylko przesunięcie problemu.
Gospodarczo to bomba. Rynek alkoholi wart 40 miliardów złotych rocznie – zakaz na stacjach to strata 1 miliarda, ale wzrost akcyzy da budżetowi 2 miliardy ekstra. Branża spirytusowa lobbuje za sprzedażą online, czekaną od lat, ale resort zdrowia blokuje: “Dostawy do paczkomatów to furtka dla nieletnich”. W uzdrowiskach, jak w Krynicy, zakaz to cios w turystykę – tam alkohol to 15 procent obrotów. A co z piwem bezalkoholowym? Projekt nie zakazuje sprzedaży 0% nieletnim, co irytuje pediatrów: “To wprowadza w błąd, bo smakują jak zwykłe”.
Miasta idą dalej: Warszawa rozważa nocny zakaz od 22:00 do 6:00 od 2026, z wyłączeniem lotnisk. Gdańsk ograniczył zezwolenia o 10 procent, co zmniejszyło liczbę sklepów alkoholowych o 50. Efekty? Mniej interwencji straży miejskiej, ale wzrost czarnego rynku – szacowany na 5 procent. W debacie publicznej, jak na X, dominuje podział: “W końcu coś sensownego” vs. “Państwo niańczy dorosłych”.
Przyszłość: Od prohibicji do trzeźwości?
Projekt ma trafić do Sejmu w listopadzie 2025, z wejściem w życie od 1 stycznia 2026 – choć opóźnienia z 2025 to precedens. Rząd Tuska stawia na “zintegrowane podejście”: więcej pieniędzy z opłaty “małpkowej” na programy antyprzemocowe, edukację w szkołach i testy alkomatem dla posłów . Ale bez zmian w dostępie do terapii – 100 tysięcy miejsc w 2025 to kropla w morzu – to półśrodek. Szwedzki model, z monopolem Systembolaget, zmniejszył spożycie o 20 procent, ale Polska nie pójdzie tak daleko. Eksperci z PARPA prognozują: zakazy zmniejszą picie o 4-6 procent, ale tylko z edukacją.
Na X @Fakt_pl pyta: “Czy stacje czekają zmiany?”, a odpowiedzi to miks strachu i poparcia. W 2025 Polska pije mniej niż dekadę temu, ale problemy rosną: młodzież pije “binge” – raz, ale dużo. Zmiany to szansa, ale i ryzyko – wzrost szarej strefy o 10 procent, jak po zakazach w Norwegii. Czy kres sprzedaży na stacjach to początek ery trzeźwości, czy tylko polityczny PR?


